Historia

Dwadzieścia lat temu

Że ten czas ucieka, nie oglądając się na nikogo, powszechnie wiadomo. Wydaje się, że tak niedawno rozpoczęły się tu i ówdzie dysputy o likwidacji wojska w Gubinie. We wrześniu minęło 20 lat od uroczystości związanej z likwidacją garnizonu Gubin…

Wojskowi byli wówczas pewni, że są „nie do ruszenia”. Były dowódca dywizji, zapewniał, że tak dobrego oddziału wojskowego nikt nie pozwoli rozwiązać. Niedługo po tym okazało się, że najbliżej prawdy była „Gazeta Lubuska”, informując w jednym z artykułów, że wojskowy Gubin czeka likwidacja. Ówczesny korespondent terenowy gazety ppłk rez. Zygmunt Traczyk „oberwał” za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji. Wkrótce z podporządkowania 5. Kresowej Dywizji Zmechanizowanej odszedł 73. pułk Ułanów Karpackich, 5. batalion saperów, jednostki artyleryjskie stacjonujące w Sulechowie.

Pomimo przeciwności losu o przetrwanie garnizonu walczono do końca. Ponoć nadzieja umiera ostatnia. Piszącemu przypomina się wyprawa gubińsko-krośnieńskiej delegacji do Kancelarii Prezydenta RP. Na jej czele stali burmistrz Gubina L. Kiertyczak i Krosna Odrz. Bolesław Borek. – Było nas kilka osób. Burmistrz uznał, że dobrze będzie jak i ja pojadę. Po latach śmiać mi się chce. Jechaliśmy z nadzieją, że ktoś nas tam wysłucha, zrozumie, wesprze. Przyjęcie w progach robiło wrażenie i tkwi w pamięci do dziś. Wydawało mi się, że jesteśmy traktowani, jak chłopi, którzy przyjechali do pana po dobre słowa. Po długim oczekiwaniu przyjął nas ktoś (n-ty urzędnik kancelarii) kto o wojsku, garnizonach i nadziejach na ich pozostanie miał takie pojęcie, jak my o lotach w kosmos. Kto inny miał być gospodarzem spotkania, ale ten ktoś – jak nas poinformowano – utknął w korku i nie było wiadomo kiedy i czy dojedzie. Spotkanie miało żenujący przebieg. Dlaczego? Otóż prezydentem w owym czasie był Aleksander Kwaśniewski i miał podporządkowanych oficerów, którzy nie bardzo potrafili (lub nie mogli) porozumieć się w wielu sprawach z oficerami Sztabu Generalnego – jedni podlegali Prezydentowi, drudzy podlegali Ministrowi Obrony. A tu panowie byli często na kursie kolizyjnym. W sumie zmarnowaliśmy kilkadziesiąt (łącznie z podróżą) godzin. Wracaliśmy do Gubina z bardziej pustymi rękoma, niż jechaliśmy do Warszawy. Ponoć nadzieja umiera ostatnia i ta prawda nas dotknęła.

30 grudnia 1998 roku płk dypl. Lech Kamiński złożył meldunek gen. Aleksandrowi Topczakowi – zastępcy dowódcy Śląskiego Okręgu Wojskowego o rozwiązaniu 5. Kresowej Dywizji Zmechanizowanej im. Króla Bolesława Chrobrego. W garnizonie pozostał 73. pułk zmechanizowany i 5. pułk przeciwlotniczy, ale jako jednostki podporządkowane dowódcy 4. Lubuskiej Dywizji Zmechanizowanej. W nadziejach przekazywanych z Warszawy informowano żołnierzy i władze Gubina, że nie ma wielkich powodów do zmartwień, bo wkrótce w Gubinie zostanie powołana do życia 5. Brygada Zmechanizowana. Po niedługim czasie okazało się, że nowo powstała 1 stycznia 1999 roku brygada jest niejako zasłoną dymną przed ostateczną likwidacją wojska w Gubinie i garnizonu z ponad 50-letnią tradycją. By ubarwić zasłonę nie wyrażono żadnych sprzeciwów, czy sygnałów i wkrótce (15 września 1999) brygadzie nadano wyróżniający tytuł „Kresowa”, przekazano związane z tym insygnia i honory, a rok później (15 września 2000) przedstawiciel Prezydenta RP wręczył dowódcy sztandar ufundowany przez społeczeństwo Gubina.

Sztandar służył brygadzie rok czasu. Rok później 14 września 2001 na placu obok ruin fary władze i społeczeństwo pożegnało wojsko gubińskie. Garnizon Gubin, zgodnie z rozkazem przełożonych, przestał istnieć. „Światło zgasił” dowódca brygady płk Zbigniew Smok, a niemal niezastąpiony i często najlepszy w siłach zbrojnych garnizon przeszedł do historii. Upadającemu miastu warszawskie władze wojskowe dołożyły kolejny gwóźdź. Na otarcie łez pozostały solidne budynki koszarowe „pilnowane” przez ochronę, regularnie rozkradane mienie i nadzieja, że kiedyś to wszystko komuś się przyda.

I historyjka, o której mało kto wie. Ostatnim oficerem opuszczającym garnizon (zgodnie z postawionymi rozkazami) był kapelan ojciec kpt. Edward Olech. Był to koniec czerwca 2002 roku. Przed jego wyjazdem z Żagania miał przybyć kapelan, budujący tam kościół, by zobaczyć jakie przedmioty przydadzą się z naszego Kościoła Garnizonowego. Będący na miejscu płk Z. Smok (były dowódca garnizonu, jeszcze bez przydziału nowego miejsca służby) przygotował stosowną delegację, która miała wytłumaczyć przybywającemu kapelanowi, żeby wracał z niczym i na nic nie liczył. To wszystko co mu się marzyło było „nasze” i o dalszych losach przedmiotów my będziemy decydowali, a nie biskup generał Głódź. I tak się stało. Wiele rzeczy wyposażenia służy kościołowi do dziś. A ojciec kapelan E. Olech? Otrzymał od biskupa skierowanie do służby w jednostce wojskowej, którą w 1997 na wskutek zniszczeń po powodzi rozwiązano.

Dalsze koleje potoczyły się niemal lawinowo. Stworzona z resztek dywizji 5. Kresowa Brygada Zmechanizowana miała także krótki żywot. Wierzyć się nie chce, że od pożegnania na placu Św. Jana Pawła II minęło 20 lat. Podniosła uroczystość, która zdarza się tylko raz. Burmistrz L. Kiertyczak wręczył Dowódcy Garnizonu płk. Zbigniewowi Smokowi pamiątkową szablę. Uroczystość była na tyle wzruszająca, że wydawało się iż do jej uczestników nie dociera informacja o likwidacji garnizonu Gubin. Co będzie z koszarami, sprzętem wszelakim, terenami po wojsku? Po likwidacji dużych zakładów pracy zlikwidowano kolejne miejsca pracy. Zubożeje Gubin i jego mieszkańcy. Czy już wtedy myślano, co jeszcze podlegać będzie likwidacji?

Po latach należy pamiętać, że lista ta nie miała końca. Pisano wówczas: Czy Gubin ma najgorsze za sobą? Czy to już czas, że powstaje nowe, nowocześniejsze i bogatsze miasto? Przemiany u sąsiada za granicą mają na to duży wpływ. Najbliższy czas pokaże, jakiej rzeczywistości doczekaliśmy.

A koszary? Można rzec, że po 20 latach coraz mniej śladów po wojsku, coraz mniej śladów po tym, że tu ponad 50 lat stacjonowało Wojsko Polskie. Miał być jakiś pomnik, przymierzano się do czołgu – „góra” obiecała pomoc – niestety nie wyszło. No może tylko tzw. „koszarowe” są pamiątką po garnizonie, choć powoli przychodzi też czas na zmianę ich wyglądu i przeznaczenia. Gdyby stworzyć album fotograficzny ze zdjęciami terenów i obiektów zajmowanych przez wojsko wielu miałoby kłopot z odnalezieniem swojego miejsca służby i pracy. Jest pewnym, że przyjdzie taki czas, w którym mało kto będzie pamiętał, że w Gubinie przed laty były czołgi, artyleria, wojsko, defilady, orkiestra dęta …

Taka kolej rzeczy nie powinna dziwić. (sp)

 

Podobne artykuły

Sprawdź również
Zamknij
Przycisk powrotu do góry