Historia pewnej figurki…
Swego czasu w ogródku przy jednej z posesji na ulicy Słowackiego w Gubinie, stała figurka chłopca. Udało się przed laty wyjaśnić jej pochodzenie. Od czasu wojny była dekoracją małego baseniku obok wejścia do Klubu Oficerskiego (tak wówczas nazywał się ten obiekt) w jednostce wojskowej niedaleko stacji kolejowej.
Tysiące gubinian ciągnęło letnią porą na basen, to i figurkę widziało. Niewielkich rozmiarów przyciągała oko wielu osób przez wiele lat. Jak znalazła się na ul. Słowackiego? Otóż prawdopodobnie na początku lat 70. ub. wieku przyniósł ją członek rodziny będący wówczas podoficerem zawodowym w 73 pułku czołgów. Ponoć tej figurki nikt tam nie szanował i była zniszczona. Wykonana z marmuru postać chłopczyka – wspomina pani Janina – niemal dzieło sztuki. Dość ciekawym zbiegiem okoliczności mieszkająca w jej sąsiedztwie kobieta przypomniała sobie, że pracując podczas wojny w kasynie wojskowym widziała figurkę i dopowiedziała, że postawiono ją niedaleko basenu przed 1945 rokiem, jako upamiętnienie tragicznej śmierci (utopienie) dziecka oficera Wermachtu.
Dziś po figurce nie ma śladu. A była prawdziwym dziełem sztuki. Dlaczego zaginęła? W końcu lat 90-tych pojawił się mężczyzna – jak podał – pochodzący Nowej Soli, zajmujący się skupem podobnych figurek (może był przedstawicielem tzw. „zagłębia krasnali” gdzie masowo produkowano kolorowe figurki ogrodowe?). – Był tak natrętny, że w końcu zgodziłam się i figurkę oddałam. W zamian dostałam gipsowego aniołka, który teraz stoi w ogrodzie. Pamiętam, że gdy wkładali figurkę do samochodu, ta wymknęła się im z rąk i upadła na ziemię. Główka chłopczyka odpadła od reszty. Jakby nie chciał z Gubina wyjeżdżać – dodała właścicielka posesji przy Słowackiego. Do dziś żałuje, że pozbyła się tak pięknej figurki. Może dziś stoi w innym miejscu Polski, a może wyjechała za granicę? Taka zwykła historia, ale jednak trochę niezwyczajna. Jeszcze jeden element do zbioru gubińskich wydarzeń powojennych.
(sp)